Chyba każdy zgodzi się z tym, że nasze dzieci czeka wiele wyzwań, trudności i stresujących sytuacji. Rywalizacja najpierw w szkole, a potem na rynku pracy; pośpiech i brak czasu na relaks; obawy o przyszłość; konieczność sprostania licznym często wzajemnie wykluczającym się oczekiwaniom; praca pod presją stresu — każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu doświadcza tego wszystkiego.
Nasze dzieci najprawdopodobniej będą żyły w podobnie niełatwych warunkach. Dlatego, jako troskliwi rodzice i wychowawcy, często zastanawiamy się, co jeszcze możemy dla nich zrobić, żeby wyrosły na aktywnych, szczęśliwych, odnoszących sukcesy dorosłych. Chcemy uodpornić je na stres, nauczyć efektywnego motywowania się i zaszczepić w nich wiarę w siebie.
Obserwujemy nasze dzieci w różnych, nierzadko bardzo trudnych sytuacjach i wielokrotnie widzimy, jak fantastycznie sobie z nimi radzą. Jesteśmy świadkami ich mniejszych i większych sukcesów. Nasze dzieci tak często potrafią zachować się odważnie, wspaniałomyślnie, mądrze, krótko mówiąc po prostu wspaniale! Nic dziwnego, że czujemy dumę i zadowolenie z ich osiągnięć.
Równocześnie u wielu rodziców pojawiają się rozmaite wątpliwości związane z wyrażaniem tych uczuć. Czy chwaląc nasze dziecko nie sprawimy, że spocznie na laurach i przestanie się starać? Czy zbyt zdawkowa i trywialna pochwała nie odniesie skutku odwrotnego do zamierzonego? Czy można chwalić zbyt często i za dużo? Jaki to ma właściwie wpływ na smoocenę dziecka?
Osobiście zachęcam Państwa do tego, żeby chwalić swoje dzieci jak najczęściej. Pochwała, o ile jest mądra, szczera i wypływa z rzeczywistej znajomości danego dziecka, jest rewelacyjną metodą wychowawczą! Dostarcza chwalonemu informacji zwrotnych na temat naszych oczekiwań, buduje u niego wysoką samoocenę oraz motywuje go do dalszych starań.
Jednak pochwała, jak każde narzędzie, może być używane lepiej lub gorzej. Chciałabym podzielić się z Państwem kilkoma praktycznymi wskazówkami dotyczącymi tego, jak wykorzystywać to bardzo pomocne narzędzie tak, aby rzeczywiście zainspirowało ono dzieci do dalszych wysiłków oraz pozwoliło im się cieszyć wysoką i równocześnie adekwatną samooceną.
POCHWAŁA CZYNÓW NIE OSOBY
Podobnie jak w przypadku konstruktywnej krytyki, konstruktywna pochwała powinna koncentrować się na konkretnym zachowaniu dziecka, nie jego całościowej ocenie. Zamiast powiedzieć np.: „byłaś dzisiaj bardzo grzeczna, dobra z ciebie córka”, lepiej ująć to tak: „fajnie, że sprzątnęłaś pokój i odrobiłaś lekcje zaraz po powrocie ze szkoły. Podoba mi się, że traktujesz poważnie swoje obowiązki”. Dlaczego? Ten drugi typ pochwały jest bardziej konkretny i sprecyzowany. Dostarcza dzieciom znacznie więcej informacji na temat tego, czego właściwie oczekują od nich rodzice. Ale to nie wszystko. O wiele ważniejsze jest to, że pozytywna całościowa ocena dziecka nie powinna być nagrodą za dobre zachowanie! Dzieci mają prawo wiedzieć, że dla swoich rodziców zawsze będą dobrymi córkami czy synami – także wtedy, kiedy nabałaganią lub zaniedbają pracę domową.
LICZĄ SIĘ SZCZEGÓŁY
Zdanie: ładny rysunek, kochanie, a teraz idź się pobawić pojawia się w wielu anegdotach o niezbyt szczerych, choć pewnie pełnych dobrej woli rodzicach. W mojej ulubionej historyjce mama, która wygłaszała tę mocno zdawkową pochwałę, trzymała rysunek synka do góry nogami. W tego typu lakonicznych pochwałach jest coś odrobinkę lekceważącego – i nawet bardzo małe dziecko potrafi wyczuć, że rodzice nie do końca traktują je serio. Trudno żeby poczuło się zmotywowane po usłyszeniu tak ogólnikowego i zdawkowego komunikatu. Znacznie bardziej motywująca dla dziecka będzie dłuższa rozmowa o jego sukcesach i osiągnięciach. Warto zadawać dzieciom pytania: jaki efekt chciały osiągnąć, co sprawiło im największy kłopot, co im samym najbardziej się podoba we własnej pracy. Szczere zainteresowanie okazane przez rodzica będzie dla dziecka fantastyczną nagrodą i zachętą do dalszych starań!
ŚWIAT NIE KOŃCZY SIĘ NA SZKOLE I OSIĄGNIĘCIACH SPORTOWYCH
W swojej pracy nie spotkałam jeszcze ani jednego dziecka, o którym nie potrafiłabym powiedzieć czegoś pozytywnego. Trafiałam na dzieci o przeciętnych wynikach w nauce, ale dużych zdolnościach przywódczych lub znacznej dojrzałości emocjonalnej. Część moich podopiecznych charakteryzowała kreatywność i innowacyjne podejście do rozwiązywania problemów. Jeszcze inne dzieci były prawdziwymi ekspertami w dziedzinie swoich zainteresowań. Nie wszyscy moi uczniowie mieli bardzo wysoką średnią ocen, ale wszystkich cechował potencjał, który przy odpowiednich staraniach może doprowadzić do znalezienia przez nich satysfakcjonującej pracy i odniesienia licznych sukcesów. Niestety wielu młodych ludzi nie zdaje sobie sprawy ze swoich mocnych stron, ponieważ nie są za nie nagradzani czy chwaleni. Zamiast inwestować w to, w czym rzeczywiście są dobrzy, tracą czas na porównywanie się z innymi i frustrację. Dlatego warto docenić u swojego dziecka nie tylko wąsko rozumiane osiągnięcia szkolne, ale też interesujące hobby, żywą wyobraźnię czy talent do pokierowania działaniami kolegów.
RYWALIZACJA Z SAMYM SOBĄ
Dzieci w wieku szkolnym mają spontaniczną skłonność do rywalizacji i porównywania się między sobą — najnudniejsze ćwiczenie zmieni się w ekscytującą zabawę, jeżeli wprowadzi się do niego element gry i rywalizacji. Jest kwestią dyskusyjną, czy ta motywacja stanowi ewolucyjne dziedzictwo naszego gatunku, czy jest raczej wynikiem tego, jak funkcjonuje współczesna szkoła. Na pewno umiarkowana skłonność do rywalizacji jest czymś, co przydaje się w dorosłym życiu.
Warto jednak pokazać dzieciom także inną perspektywę, która pozwoli im na nabranie odrobiny zdrowego dystansu do ciągłych porównań z otoczeniem. Jak wiadomo chociażby z Dezyderaty ocenianie siebie na tle innych bywa zwodnicze, bowiem zawsze trafimy i na lepszych i na gorszych od siebie — ogólna samoocena jest więc kwestią względną i staje się podatna na liczne wahania w zależności od towarzystwa, z jakim przestajemy (lub w jakim przebywamy).
Może rzeczywiście więcej sensu ma porównywanie swoich obecnych wyników z własnymi osiągnięciami z przeszłości? Samoocena oparta na własnych postępach będzie o wiele bardziej rzetelna i niezależna od przypadkowych czynników. Ponadto taki rodzaj porównań motywuje nas do nieustannego samodoskonalenia się. Dlatego warto chwalić dzieci za osiągnięte postępy, nawet niewielkie. Co jakiś czas można też przypomnieć dzieciom, jak bardzo rozwinęły się w ciągu kilku minionych miesięcy. Dobrym pomysłem jest również zachęcanie dziecka do stawiania sobie realistycznych celów w oparciu o obserwację własnej pracy. Takie postępowanie ma jeszcze jedną dodatkową zaletę: uczy, że sukces jest czymś, co przychodzi stopniowo, w wyniku ciągłych starań.
ZA WYSIŁEK NALEŻY SIĘ POCHWAŁA
To rodzice najlepiej znają swoje dzieci. Doskonale wiedzą, co przychodzi ich córkom i synom z łatwością, a co wymaga od nich znacznego wysiłku. Warto wziąć pod uwagę tę wiedzę przy pochwałach. Czasami sam trud, starania i ryzyko związane z wyjściem ze strefy komfortu zasługuje na duży szacunek, nawet jeśli początkowy rezultat nie jest oszołamiający. Jak pochwalić takie zachowanie nie okłamując równocześnie dziecka? Najlepiej powiedzieć coś w rodzaju: „Podziwiam twoją determinację. Widzę, że się bardzo starałeś. Doceniam to, ile włożyłaś w to pracy”. Można też podkreślić, że na pewno dalsze starania przyniosą lepsze wyniki.
Karolina Bidzińska – psycholog i trener technik skutecznego uczenia się